- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś przy mnie.- odwzajemniłam jego uścisk.
W tym momencie poczułam dziwne uczucie. Łączyła nas przyjaźń, ale
powoli zaczynałam czuć do niego coś więcej. Zauroczyłam się nieziemsko, ale czy
tylko...
Dawał mi poczucie bezpieczeństwa, szczęścia. Czułam się z nim
wspaniale...
- O czym myślisz?- zapytał.
- Raczej o kim. O Tobie.
- O mnie? I co wymyśliłaś?- zachichotał.
- Podobasz mi się...- wypaliłam, sama nie wiedząc dlaczego...
- Słucham?
- Cholernie mi się podobasz. Nie mam pojęcia czemu to mówię, ale
czuję, że powinnam.
- To nic nie mów.- przerwał i pocałował mnie czule. Po chwili
jednak to przerwał.- Chciałbym być z Tobą, każda chwila którą spędzamy razem
jest dla mnie naprawdę wyjątkowa. Już raz Ci powiedziałem, że Cię kocham, ale
mnie odrzuciłaś, boję się, że zrobisz to po raz kolejny...
- A ja z kolei boję się o to, że związkiem zepsujemy naszą
przyjaźń...
- Skoro bardzo się lubimy i ciągnie nas do siebie to ja nie widzę
przeszkód. Tak naprawdę to nic się przecież nie zmieni.
- Może i masz rację. Może warto spróbować.- powiedziałam po czym
pocałowałam go.
- Mój aniołek kochany. Kocham Cię, nawet nie wiesz jak bardzo.-
pocałował mnie w czoło.
Nic nie odpowiedziałam. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie.
Było tak cudownie i ku mojemu zdziwieniu nawet nikt nam nie przeszkodził. Po
chwili jednak odezwał się Mario.
- To co robimy? Chyba nie będziemy tu tak siedzieć...- uśmiechnął
się cwaniacko.
- Twoje uśmieszki mnie przerażają.- zaśmiałam się.- Ale masz
rację, chodźmy do mnie.
- Nie, do mnie.- pociągnął mnie za rękę i kierował się do wyjścia.
- Poczekaj momencik, tylko powiem Łukaszowi, że wychodzimy.
Podbiegłam szybko do piłkarza.
- My już wychodzimy.- wypaliłam.
- My? Czyli kto?
- Ja i Mario.
- Słucham?
- To słuchaj dalej.- zaśmiałam się. Idziemy, pa.
- No Pa.- powiedział zdezorientowany.
Szybko podbiegłam do Mario i udaliśmy się do jego domu. Szliśmy
wygłupiając się. Jego poczucie humoru, styl bycia coraz bardziej doprowadzał
mnie to jeszcze większego zauroczenia jego osobą. Nieziemski charakter,
genialny wygląd, no po prostu chłopak doskonały.
Po półgodzinnej przechadzce wreszcie dotarliśmy do jego domu.
- No i już jesteśmy młoda.- uśmiechnął się i pocałował mnie
namiętnie.
- Nigdy więcej tak do mnie nie mów. Między nami są tylko dwa lata
różnicy...
- Dobra, dobra skończ już.- zaśmiał się i otworzył drzwi.
- Jesteś strasznie niemiły.- prychnęłam i weszłam do mieszkania.
- Się okaże... To co robimy?- uniósł brew i posłał mi swój
cwaniacki uśmieszek.
- A na co masz ochotę?- spytałam zupełnie bezinteresownie.
- Ty już dobrze wiesz na co...- objął mnie w talii i pocałował.
- Nie licz na to. Ja natomiast mam ochotę na jakiś porządny
horror.
- Słucham? Znowu horror? Nie może być komedia romantyczna?
- Udam, że tego nie słyszałam.- zaśmiałam się i zaczęłam
przebierać w jego kolekcji płyt.
Po dość długim przeglądaniu wybrałam Krwawą Mary. Uznałam, że skoro
nosi taką nazwę, to musi być niezły. Włączyłam film, usadowiłam się wygodnie na
kanapie i czekałam na mojego chłopaka.
- No to co oglądamy słońce?- podał mi szklankę napoju i usiadł
obok mnie.
- Krwawą Mary.- odparłam dumna z siebie.
- Ok, ale jak w nocy będę się bał to zajmiesz się mną tak?
- No byś się wstydził. Taki duży chłopczyk, a się boi. To Ty
powinieneś być dla mnie oparciem.
- Oj dobra, dobra.
Strasznie się zawiodłam. To miał horror, a nie komedia. Film był
tak nierealny, że szok. Za to Mario był tak przestraszony jak nigdy. Co chwilę
wtulał się we mnie błagając wręcz abym to wyłączyła. Kwestie te były tak
śmieszne, że nie mogłam się powstrzymać i nie reagowałam na jego prośby.
Wreszcie film się skończył i chłopak mógł się ode mnie odkleić.
- No dobra, późno się zrobiło, będę już leciała.- po tych słowach
wstałam i udałam się do wyjścia. Mario natychmiast wystartował z kanapy, złapał
mnie za rękę i nie miał zamiaru jej puścić.
- Coś nie tak?- spytałam rozbawiona. Niestety nie otrzymałam
odpowiedzi, ale w ramach jej przerażony wzrok mojego chłopaka.
- Ej, nie przejmuj się, duchy nie istnieją.- zwróciłam się do
niego jak do małego dziecka.
Dalej nic nie mówił, tylko trzymał kurczowo moją dłoń.
- Dobrze, zostanę, ale przestań już panikować.- dopiero po tych
słowach puścił moją dłoń i udał się z powrotem na kanapę.
Podeszłam do niego i próbowałam jakoś rozładować atmosferę.
- No w takim stanie Cię jeszcze nie widziałam.- uśmiechnęłam się
lekko.
- Widzisz, może i wydaję się być twardy, ale w rzeczywistości tak
nie jest. Co jak co, ale horrory doprowadzają mnie do ataku paniki.- odparł.
- Widzę, że nie będę miała z Tobą lekko.- zaśmiałam się.
- Teraz to Ty jesteś niemiła.- powiedział i odwrócił głowę w druga
stronę.
- Oj nie obrażaj się Romeo.- przytuliłam go.
- Jesteś nie do wytrzymania.
- Ja? To Ty boisz się horrorów.
- Jasne, jasne. A teraz co robimy? Należy mi się chyba nagroda za
obejrzenie z Tobą tego piekielnego filmu...
- Masz rację, zrobię Ci kolację w ramach podziękowania...
- Nie to miałem na myśli, ale może być...
- Świetnie.
Poszłam do kuchni i wzięłam się za przygotowanie kolacji. Niestety
Mario nie miał w lodówce nic specjalnego więc zostało mi tylko przygotowanie
kanapek.
Po zrobieniu posiłku, wzięłam talerz z kanapkami i udałam się do
salonu. Mario siedział na kanapie wpatrywał się w jedno miejsce, kurczowo w
dłoniach trzymał poduszkę i wtulał się w nią. Odłożyłam talerz na stolik i
podeszłam do niego.
- Kochanie.- przytuliłam go mocno.- Nie bój się skarbie, jestem z
Tobą.
- Przepraszam, zachowuję się jak dzieciak, ale to jest silniejsze
ode mnie.
- W porządku, uspokój się. Nie pozwolę, aby jakaś zjawa zrobiła
krzywdę mojemu przystojniakowi, a teraz chodź na tą nieszczęsną kolację.
- A co zrobiłaś dobrego?- natychmiast się ruszył.
- Kanapki, bo nic innego nie miałeś w lodówce.
- Dobre i to.- natychmiast zaczął jeść.
Po skończonym posiłku siedzieliśmy jeszcze godzinę i
rozmawialiśmy, aż w końcu oboje zrobiliśmy się senni.
- To ja pójdę się odświeżyć, a potem spać.- powiedziałam
jednocześnie ziewając.
- A ja wyszukam Ci jakąś fajną pidżamkę.
- Masz damskie pidżamki?
- Oczywiście, że nie, dam Ci swoją naturalnie.
- Jesteś niemożliwy.- uśmiechnęłam się i udałam się do
toalety.
Po półgodzinnej kąpieli, poszłam do pokoju chłopaka. Zastałam
bardzo ciekawy widok.
Słodko spał i to w dodatku z pidżamą w ręku. Szybko chwyciłam jego
telefon, zrobiłam zdjęcie i rozesłałam do jego znajomych, po czym chwyciłam
delikatnie jego koszulkę która miała być moją pidżamą, ubrałam się, położyłam
obok niego i natychmiast zasnęłam.
Obudził mnie głośny huk. Szybko zerwałam się na równe nogi i
odruchowo spojrzałam na łóżko. Mario w nim nie było... Przestraszyłam się,
chwyciłam jakiegoś pierwszego lepszego kwiata i poszłam na dół. Wparowałam do
kuchni bo właśnie stamtąd dobiegały hałasy... już miałam rzucić kwiatem w
nieznajomą mi postać gdy spostrzegłam, że to Mario.
- Obudziłem Cię?- spytał tak jakby nigdy nic.
- Obudziłeś? Mało co zawału nie dostałam.- wydarłam się dalej
mierząc w niego kwiatkiem.
- Przepraszam, a teraz odłóż tą doniczkę bo mi krzywdę zrobisz.-
zaśmiał się.
Nadal stałam jak słup soli będąc w niemniej szoku.
- Martyna, kochanie chodź już, idziemy spać.- objął mnie ramieniem
i prowadził mnie do wyjścia.
- Myślałam, że ktoś się włamał, a Ty sobie szklanki tłuczesz.
- Przez przypadek, a teraz śpij już.
- Łatwo Ci mówić. Teraz już nie zasnę.- rzuciłam się na łóżko i
odwróciłam się w przeciwną stronę.
Jak powiedziałam tak zrobiłam, całą noc nie spałam, dopiero nad
ranem na chwilkę zamknęłam oczy. Niestety nie na długo. Obudziłam się z dziwnym
widokiem. Mario leżał na mnie i z chytrym uśmieszkiem delikatnie zdejmował mi
koszulkę. Temu tylko jedno w głowie...
***
No wreszcie są razem, ale tylko na momencik. Przepraszam, że dosyć
długo nic nie dodawałam, ale niestety nie miałam czasu, ale obiecuję to
nadrobić, ponieważ mam teraz trzy dni wolne. Mam nadzieję, że się podoba,
chociaż pisałam bez jakiekolwiek weny. Przepraszam również, że taki krótki.
Liczę na wasze komentarze.
Pozdrawiam :*
Też bym chciała teraz mieć 3 dni wolnego :o
OdpowiedzUsuńNie rozdzielaj ich, niech pobędą razem! :3
Rozdział genialny!
Czekam na kolejny :3
Zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
cudowny ! wspaniale piszesz <3 kocham to opowiadanie !
OdpowiedzUsuńczekam na więcej !
zapraszam http://lewy-go-away.blogspot.com/2013/05/rozdzia-5.html
mile widziany komentarz ;))
Swietny,nareszcie sa razem
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, niech oni będą już razem na zawsze ;pp
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie nowe rozdziały na;
http://m-i-marianna.blogspot.com/
http://sweet-y-me.blogspot.com/