- Ej, chłopie wstawaj! Za pół godziny jest trening. Zaspaliśmy.- krzyknęłam wprost do ucha mojego chłopaka.
Jak zwykle, nie przebiera w słowach.- pomyślałam. Nie
zastanawiając się ani chwili szybko pobiegłam do kuchni, chwyciłam butelkę wody
z lodówki i całą jej zawartość wylałam na Mario. Ten momentalnie wstał i zaczął
biegać po całym mieszkaniu jak oparzony, co wprowadziło mnie w jeszcze większy
atak śmiechu. Nagle jednak stanął, podszedł do mnie i zaczął łaskotać. Po
pięciominutowej męczarni znowu znaleźliśmy się na łóżku, lecz tym razem w
troszkę innej pozycji.
- Teraz musisz mi to wynagrodzić.- pocałował mnie namiętnie
trzymając w dłoniach mokrą koszulkę.
- Nigdy.- zaśmiałam się i zrzuciłam go z łóżka, a sama poszłam do
toalety.
Szybko się przebrałam, nałożyłam lekki makijaż,
związałam włosy umyłam się i wyszłam.
Widok który zastałam nieco mnie zdziwił. Mój kochany Mario właśnie
nalewał nam kawę, a na stole leżały już zrobione kanapki.
- Mogłabym tak codziennie.- powiedziałam i usiadłam na krześle.
- A ja wrecz przeciwnie. Nie chciałbym być codziennie oblewany
wodą.- zaśmiał się.- Ślicznie wyglądasz.- pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję. Ty... nie bardzo.- zaśmiałam się i spojrzałam na jego
mokrą koszulkę.
- Twoja wina, więc się nie śmiej. Przez Ciebie będę musiał iść w
mokrej koszulce na trening.
- To Ty nie chciałeś wstać, więc musiałam Ci jakoś pomóc, a teraz
zbieraj się bo jeszcze chwila i się spóźnimy.
- Jasne jasne.- chwycił kluczyki do samochodu i zeszliśmy na dół.
Po dziesięciominutowej jeździe byliśmy już na stadionie.
Oczywiście ja pędem pobiegłam po aparat,a Mario do szatni.
I znowu musiałam użerać się z nimi. Cały czas przeszkadzali mi w
pracy, to robili głupie miny to zaczepiali. Miałam już ich serdecznie dosyć.
Wreszcie po dwugodzinnym treningu wszyscy zeszli z boiska. Kiedy się przebrali
wszyscy chórem oznajmili mi, że jedziemy teraz do mieszkania Mario i robimy
,,dziką imprezę''. Niezbyt spodobał mi się ten pomysł, ale musiałam przystać na
ich propozycję, nie miałam innego wyjścia.
Wszyscy bawili się doskonale, oczywiście jak zwykle alkohol lał
się strumieniami. Nie przepadałam za tymi ich imprezami, bo to zawsze ja
musiałam ich ogarniać. Dzisiaj znowu to samo... Jednak nie chciało mi się
patrzeć na ich pijane mordki więc poszłam na górę, wzięłam pierwszą lepszą
książkę i zaczęłam czytać. Po około dwóch godzinach przyszedł do mnie Mario
zataczający się z kąta w kąt i bęłkocząc coś pod nosem.
- Kochasz mnie?- zapytał znienacka.
- No pewnie. Bardzo Cię kocham.- uśmiechnęłam się.
- To połóż mnie spać.- oznajmił przytulając się do mnie.
- Widzę, że będziemy mieli ciężką noc.- mruknęłam pod nosem w
sumie sama do siebie, bo Mario momentalnie zasnął w moich ramionach. Szybko
więc jakimś cudem dotargałam do do łóżka, niby nie było daleko, a jednak nie
było to łatwe zadanie. Położyłam go na łóżku, przykryłam kołdrą pod samą szyję,
a sama udałam się do gościnnego.
No i tak jak podejrzewałam, zaczęło się już od drugiej w nocy.
Obudził mnie głośny krzyk z sypialni Mario. Niczym torpeda wyleciałam z łóżka i
poleciałam do jego sypialni.
- Co się stało?- zapytałam zmachana.
- Zobacz.- wskazał palcem na łóżko które za przeproszeniem przed
chwilą obrzygał.
- Jesteś obrzydliwy.- krzyknęłam, a on się tylko zaśmiał i
natychmiast pobiegł do toalety.
Ja natomiast wzięłam się za sprzątanie jego wymiocin. Powiem
szczerze, że nie należało to do przyjemnej czynności.
Kiedy już kończyłam sprzątać ten syf w tym samym czasie przyszedł
Mario. Natychmiast się do mnie przytulił i zaczął jęczeć. Kiedyś mnie do grobu
doprowadzi, ale nie miałam serca go tak zostawić.
- Chodź na dół. Dam Ci jakieś proszki.- oznajmiłam.
- Mhm.- mruknął pod nosem i udał się za mną.
Podałam mu jakieś tabletki i kazałam się położyć na kanapie.
Niestety to nie koniec. Wielmożny pan miał życzenie abym cały czas głaskała go
po głowie bo czuje się taki bezpieczny. Następną prośbą to mnie już w ogóle
zaszokował.
- Zaśpiewasz mi kołysankę?- spytał potulnym głosem.
- Słucham?- krzyknęłam zaskoczona.
- No zaśpiewaj mi kołysankę. Proszę.
No cóż nie miałam innego wyjścia i zaczęłam mu śpiewać tą
kołysankę.
- Aaaa kotki dwa, szarobure obydwa...- śpiewałam, niestety po
niemiecku nie brzmiało to najlepiej.
- Czemu ciągle to samo śpiewasz?
- Bo dalej nie znam.
- To się naucz.- oznajmił.
- W środku nocy nie będę się uczyła kołysanki. Chyba Cię pogrzało.
- Oj dobra. Śpiewaj dalej.
Śpiewałam i śpiewałam tak z dobrą godzinę kiedy wreszcie usnął.
Sama ze zmęczenia upadłam na kanapę i zasnęłam. Niestety mój sen nie trwał
długo. Obudził mnie dźwięk telefonu, więc szybko pobiegłam na górę.
- Martyna?- usłyszałam głos mojego taty.- szybko, przyjeżdżaj do
Polski.
- Ale dlaczego? Coś się stało?- zapytałam nieco zszokowana.
- Mama... miała wypadek.- powiedział i się rozłączył.
***
Przepraszam, że taki krótki, ale pisany na prędce bo troszkę się spieszę.
Moje emocje po meczu jeszcze nie opadły. Płakałam znowu jak bóbr. Zawsze tak mam jak BvB przegrywa.
No myślałam, że umrę kiedy zobaczyłam bezbronnego Kevina idącego w stronę bramki.
Mimo iż nie obronił tego strzału i tak jest wielki.
A tak na marginesie uwielbiaam go. Jest taki faaaaaajny <3 :D
A właśnie linki do waszych blogów zostawiajcie w zakładce ,,wasze blogi'', ponieważ nie zawsze na nie wejdę jeśli zostawiacie je w komentarzach.
Super rozdział, fantastyczny !
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
Taak Kevin jest świetny i chyba grał już w BVB na wszystkich pozycjach ;d Dziś był Romanem, nie udało się i to boli, ale Kevin rządzi <3.
świetny rozdział,no ale żeby narzygać do łóżka to już okropność haha xD
OdpowiedzUsuńŚwietny, zajebisty rozdział jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńPijany Mario, mwhahahah :3
Uwielbiam te opowiadanie po prostu <3
Czekam z niecierpliwością na kolejny!
Ja niestety meczu nie oglądałam, nie mogłam, byłam skazana na relację tekstową. Ale i tak się zdenerwowałam. :c
Mam nadzieję, że BVB za tydzień wygra <3
Ja też uwielbiam Kevina, ma prawdziwe żółto-czarne serce :3
Pozdrawiam ;*
zapraszam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://m-i-marianna.blogspot.com/
Świetne ! Zapraszam na mój nowy : http://na-zawsze-razem-ty-i-ja.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://marco-reus-sylwia-one-day.blog.pl/2013/05/24/prolog/