- Mogę wiedzieć co Ty robisz?- spytałam lekko podirytowana jego zachowaniem.
- Mógłbyś to robić bardziej dyskretnie to po pierwsze, a po drugie
mogłeś mnie obudzić i poprosić o zdjęcie jej w normalny sposób.
- Ale ja chcę sam ją zdjąć skarbie.- mówił nie przerywając
czynności.
- Zejdź ze mnie natychmiast.
- A jeśli tego nie zrobię...
- Zejdź bo jesteś ciężki i zaraz wgnieciesz mnie do tego łóżka.-
zaśmiałam się.
- Jak chcesz.- rzucił i natychmiast się ubrał.
- Gdzieś się wybierasz?
- Jak najdalej od Ciebie.- powiedział i wyleciał jak proca z
pokoju.
Przez moment nasłuchiwałam jak szybko zbiegł po chodach i trzasnął
drzwiami. Stwierdziłam, że nie będę miała z nim lekko, ciągle pan obrażalski.
Mario
Jak najszybciej chciałem się znaleźć na stadionie. Jestem z nią
dopiero drugi dzień, a już pokazuje swoje humorki, no i jeszcze ta
niedostępność, doprowadza mnie do szału.
Kiedy dotarłem na stadion zauważyłem Marco, Kubę i Łukasza. Czym
prędzej udałem się w ich stronę.
- A Ty co taki naburmuszony?- spytał Łukasz.
- Martynka nie sprawdziła się w łóżku?- zaśmiał się Marco.
- Ty lepiej się na ten temat nie wypowiadaj.- rzuciłem, na co
Marco zareagował dwuznaczną miną.- Nie o to chodzi. Powiedziała mi, a raczej
dała do zrozumienia, że jestem gruby.
- No stary, niezła jest.
- To nie jest śmieszne.- odparłem urażony.- Nie uważacie, że
przesadziła?
- Ani trochę, a nawet ma rację. Ostatnimi tygodniami troszkę Ci
się przytyło.- parsknął śmiechem Łukasz.
- Irytujecie mnie, a teraz wybaczcie, ale idę się przebrać.- po
tych słowach udałem się do szatni. Po piętnastu minutach doszli już wszyscy i
po chwili wyszliśmy na stadion.
Martyna już tam była. Wyglądała
prześlicznie. Chciałem natychmiast do niej podbiec i ją przytulić, ale przecież
musiałem udawać, że jestem zły. Mam przecież swoją godność. Ona tylko co chwilę
zerkała w moją stronę i głupkowato się uśmiechała.
Po dwugodzinnym treningu wreszcie mogliśmy udać się do szatni.
Kiedy się przebrałem i wyszedłem czekała już na mnie Martyna.
- Przepraszam kochanie.- powiedziała i starała się mnie przytulić.
- Teraz przepraszasz, ale mogłaś sobie zdać sprawę z tego, że było
mi przykro.- udawałem powagę co wychodziło mi nawet nieźle.
- Wiem, wiem. To co? Może Ci to jakoś wynagrodzę?- uniosła brwi.
- Niby w jaki sposób?
- Ty już dobrze wiesz w jaki.- mówiła przygryzając wargę.
W normalnych okolicznościach bym się zgodził, ale nie teraz.
Musiałem udawać obrażonego, a poza tym wiem co ta małpka kombinuję. Najpierw
mnie uwodzi, a potem zostawia na pastwę losu. Przez ten czas zdążyłem ją poznać
również od tej złej strony.
- To jak będzie kociaku?- wyrwała mnie z przemyśleń.
- Wybacz, ale jestem zmęczony. Jedyną rzeczą którą chce to wziąć
prysznic i iść spać.
Nie dzisiaj, wybacz mi kochanie.- pocałowałem ją w czoło.
- Götze co Ty wyprawiasz? Zostawiasz mnie tutaj?
- No chyba znasz na tyle dobrze miasto, że dotrzesz bez problemu
do mieszkania.- odparłem otwierając drzwi od samochodu.
- Dobrze. Jak chcesz. Taka okazja już nigdy może się nie powtórzyć.
- Nazywasz siebie okazją?- zapytałem niemniej rozbawiony całą
sytuacją.
- Nie odzywaj się do mnie.- powiedziała i odeszła. Ja natomiast
dumny z siebie wsiadłem do auta i pojechałem do domu.
Co za wredny typ. Zostawił mnie samą, jak palec i jeszcze
bezczelnie się z tego śmiejąc. Owszem, mógł żywić do mnie jakąś tam urazę, ale
bez przesady. Nie musiał traktować mnie jak popychadło.
Wreszcie doszłam do mojego mieszkania. Panował w nim niezły chaos,
więc jak najszybciej się przebrałam tak aby było mi
wygodnie, włosy spięłam w koka i wzięłam się za sprzątanie. Wszystko zajęło mi
jakieś dwie godziny. Zmęczona postanowiłam na chwilę odsapnąć. Usiadłam na
kanapie i włączyłam na chwile telewizor. Niestety z tej chwili zrobiła się
godzina, a ja byłam głodna. Udałam się do kuchni i zrobiłam sobie coś do
jedzenia. Po ukończonym posiłku znowu poszłam do salonu, tym razem poczytać
gazetę. W międzyczasie spojrzałam jeszcze na telefon. Był tam sms od Mario.
Kochanie co powiesz na wspólny
wieczór? Tylko ja, Ty i jakiś dobry
film, a potem... :*
O pan obrażalski nie jest już na mnie zły, czy rzeczywiście chodzi
mu tylko o jedno...
Nie miałam już najmniejszej ochoty na żadne spotkania. Dzisiejszy
dzień był męczący, więc postanowiłam zostać w domu, a poza tym to jak mnie
dzisiaj potraktował... nie zasługuję na żadną łaskę z mojej strony.
Więc szybko mu odpisałam.
Mówiłeś przecież, że jedyne o czym dziś
marzysz to prysznic, a potem odpoczynek. Więc nie będę Ci przeszkadzała mój
drogi...
Szybko wysłałam wiadomość, ale również w szybkim tempie otrzymałam
odpowiedź.
Słońce, Ty mi nigdy nie przeszkadzasz...
Czekam na Ciebie :*
No to sobie długo poczekasz. Nie mam
zamiaru Cię widzieć i nie pisz więcej. Pa.
Odłożyłam telefon i postanowiłam, że pójdę wziąć długą,
relaksującą kąpiel.
Po niecałej godzinie wyszłam z wanny, ubrałam się w pidżamę i poszłam
się położyć. Chwyciłam książkę i zagłębiłam się w lekturze.
Długo nie poczytałam, ponieważ przerwał mi dzwonek do drzwi.
Ciekawe kogo niesie o ten porze.- pomyślałam i poszłam dzielnie
otworzyć drzwi. Kiedy je otworzyłam natychmiast moją uwagę przykuł piękny bukiet,a za nim chowający się z
niewinną miną mój chłopak.
- Mogę wejść?- zapytał swoim niewinnym głosikiem z miną al'a kot
ze Shreka.
- Skoro już jesteś to wejdź.- rzuciłam i z powrotem poszłam do
swojego pokoju.
Mario zdziwiony moją postawą natychmiast poszedł za mną. Nie
zwarzając na to, że jest w moim pokoju dalej zaczęłam czytać.
- Możemy pogadać?- wreszcie się odezwał.
- No mów, ja mam podzielną uwagę.- powiedziałam, lecz on podszedł
i wyrwał mi książkę z rąk.
- Przyszedłem Cię przeprosić.- ledwo co z siebie wykrztusił.
- No domyśliłam się.- rzekłam obojętnie.
Znowu nastała cisza, cholerna niezręczna cisza. Strasznie mnie
irytowała, więc postanowiłam przejąć inicjatywę.
- Usiądź.- powiedziałam i wskazałam na miejsce obok.
- To śmieszne, ale jesteśmy ze sobą dwa dni, a Ty obrażasz się o
byle co.
- Sugerujesz coś?
- Tak, owszem, zachowujesz się jak wyrośnięty dzieciak.
- Bardzo się cieszę, że tak uważasz.- odwrócił się do mnie
plecami.
- Widzisz i znowu to samo. Chyba nie na tym polega związek tak?
Ogarnij się chłoptasiu bo prędzej czy później będę miała już Cię dość i oboje
wiemy czym to się skończy.- uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
- Czyli już mi wybaczyłaś?- uniósł brwi.
- Nie potrafię się na Ciebie długo gniewać.
- Kocham Cię.
***
I właśnie takim romantycznym akcentem kończę czternasty rozdział.
Troszkę takie masło maślane, ale ostatnio brakuję mi czasu na
cokolwiek, więc wybaczcie.
Chciałam jeszcze podziękować wszystkim moim czytelniczkom, że
czytają te moje wypociny wyssane z palca, oraz za komentarze które zostawiacie,
które motywują mnie do dalszego pisania.
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*
Camilla
Właśnie rozdział jest zajebisty! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam te opowiadanie :3
Masz talent!
Czekam na kolejny <3
Pozdrawiam !
Cudny rozdzial,kocham,to,czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńwspaniałe jak nic <33 czekam na więcej !
OdpowiedzUsuńw wolnym czasie zajrzyj do mnie ;)