Usłyszałam ciche chrząknięcie, po chwili dopiero zorientowałam się, że to
ja wydałam ten dźwięk. Mimo iż był środek lata na dworze wydawało się być dosyć
chłodno oraz ponuro. Wtuliłam się głębiej pod skotłowaną już kołdrę,
przymknęłam powieki, chroniąc oczy przed blaskiem letniego poranku, lecz błoga
idylla nie potrwała długo.
Przez chwilę coś mi nie pasowało, potem jednak doszłam do wniosku, że
właśnie zaczął się sezon o wypadałoby mi iść do pracy lub też się nie spóźnić
pierwszego dnia. Niechętnie się przeciągnęłam i poczęłam wstawać z łóżka.
Niestety nie szło mi to najlepiej. Sturlałam się na podłogę by po chwili móc na
niej znowu odpłynąć w krainę morfeusza. No i znowu coś przerwało tą piękną
chwilę, a może ktoś. Poczłapałam niechętnie do drzwi. Otworzyłam je i z powrotem
poszłam do mojego pokoju. Rzucając się przy tym na łóżko.
- Czemu jeszcze nie wstajesz?- zapytał Mario.
- Spodziewałam się milszego powitania.- mruknęłam pod nosem.
- Na przykład jakiego?- posłał mi uśmiech.
- No może na przykład: Cześć kochanie, jak się cieszę, że Cię widzę,
umierałem z tęsknoty.
- Zabawna jesteś.- zaśmiał się.- Ale skoro już nalegasz to hej skarbie.-
pocałował mnie.
- Miło.- powiedziałam zirytowana.- Tak właściwie to która jest godzina?-
wymruczałam zaspana.
- Dokładnie jest 10.30 więc jeśli chcesz zdążyć to radzę Ci się pospieszyć.
- No fakt. Masz rację.- przyznałam niechętnie.- W takim bądź razie ja się
ubiorę, a Ty kochanie zrobisz mi śniadanie.
- Marzenie kochana.- zaśmiał się.
- Pozwolisz, aby Twoja najukochańsza na świecie dziewczyna poszła do pracy
głodna?- zrobiłam minę a'la kot ze Shreka.
- No dobrze, niech Ci będzie. W takim razie co księżniczka sobie
życzy?
- Poproszę owsiankę z rodzynkami i suszonymi jabłkami.- uśmiechnęłam
się.
- Jak sobie życzysz.- głośno westchnął i udał się do kuchni.
- Zimno jest czy ciepło?- zawołałam tak głośno, aby usłyszał.
- Średnio, więc lepiej weź ze sobą jakąś bluzę.- odparł.
- Ok dzięki.- odpowiedziałam i zaczęłam poszukiwania.
W ostateczności zdecydowałam się na to. Szybko wykonałam poranną toaletę, włosy
spięłam w niedbałego koka i ruszyłam do kuchni by po chwili móc zajadać się
pyszną owsianką. Co jak co, ale to mu wyszło znakomicie.
- Świetne to.- mówiłam z pełnymi ustami, zachwycając się.
- Widzisz skarbie, ma się tą rękę do gotowania.- pocałował mnie w policzek.
- Tak, tak. Wlewaj sobie.- zaśmiałam się.- A gdzie jest moja księżniczka?
- No a gdzie ma być? Jest w domu z opiekunką. Nie zabiorę jej przecież na
trening.
- No a czemu nie? Chociaż raz byś mógł.
- Nie przesadzaj. Ma dopiero dwa miesiące, jeszcze się nachodzi na te
treningi.
- A nie chciałbyś chociaż raz pochwalić się swoją córeczką?
- Kiedyś tak. Teraz jest za mała na wypady bez opieki tatusia.- oznajmił
dumnie.
- Troskliwy tatuś.- odparłam kończąc śniadanie.
- Dobrze, w takim razie się zbieramy. Chodź.- chwycił mnie za rękę, ledwo
co zdążyłam zabrać torebkę.
Szybkim krokiem wyszliśmy z mieszkania i zmierzaliśmy wprost do samochodu Mario.
Jak na dobrze wychowanego przystało otworzył mi drzwi, ja natomiast szybko
wsiadłam do środka, zaciągając się przyjemnym zapachem zapinając przy tym
pasy.
Dobre dziesięć minut zajęła nam droga. Oczywiście nie obyło się bez małego
spóźnienia. Bez tego nie bylibyśmy sobą. Po przekroczeniu progu stadionu każde
z nas rozeszło się w swoją stronę żegnając się przy tym namiętnym pocałunkiem.
Po wejściu do gabinetu szybko wzięłam swój sprzęt i poszłam na stadion.
Oczywiście trener wygłosił ,,krótkie'' przemówienie dotyczące nowych osób w
kadrze oraz takich formalnych rzeczy. Nie słuchałam ponieważ mnie to nie
dotyczyło, ale kiedy zwrócił się do mnie i oznajmił, że od tego sezonu moją
pracę zacznie nowy fotograf zamurowało mnie.
- Ale jak to?- wydukałam.
- To nie jest moja decyzja tylko zarządu. Sprzeciwiłem się, ale uwierz moje
prośby na nic się nie zdały. Z przykrością Ci o tym mówię, ale to ostatni dzień
Twojej pracy w Borussi.
,, Ostatni dzień Twojej pracy w Borussi''.- Po tych słowach po moich
policzkach popłynął potok łez. Nie dość, że przyzwyczaiłam się do moich
zwariowanych chłopców to jeszcze straciłam jedyne źródło utrzymania. Jak ja
teraz opłacę studia, mieszkanie. Kątem oka zauważyłam, że Mario próbuję jeszcze
coś wskórać i prowadził zaciętą konwersację z trenerem, ale jak mniemam na nic
to się nie zda. Po chwili objął mnie mocno. Wtuliłam się w niego i
pozwoliłam moim oczom wylać kolejną dawkę łez. Dobrze, że chociaż w nim mam
wsparcie.
Zdruzgotana całym zajście, chwyciłam aparat i przystąpiłam do mojego
obowiązku.
Z racji, że dzisiaj trening był krótszy, więc po trzech godzinach chłopcy
udali się do szatni, a ja po resztę swoich rzeczy. Statywy, obiektywy,
pokrowce. Miałam tu wszystko. Wkładałam w tą pracę całe serce, ale tak to jest.
Jak już się zacznie układać, zawsze coś stanie na drodze, co musi wszystko
zniszczyć.
- No już nie płacz skarbie.- przytulił mnie Mario widząc jak bardzo
cierpię.
- A ja tak się starałam.- wydukałam.
- Nie przejmuj się. Jeszcze zrozumieją, że pozbyli się świetnego fotografa.-
starał się mnie pocieszyć.
- Ale to już nie chodzi o to. Ta praca to było moje jedyne źródło
utrzymania. Z czego zapłacę studia, czynsz. To wszystko kosztuję, a ja nie
znajdę tak szybko pracy.
- Przeprowadzisz się do mnie.- oznajmił.
- No Ty chyba żartujesz?- odparłam zszokowana.- Nie mogę być na Twoim
utrzymaniu.
- Nie będziesz. Jesteś moją dziewczyną, kocham Cię nad życie i zamieszkasz
ze mną czy chcesz tego czy nie. Chyba na tym polega związek, aby pomagać sobie
w tych trudnych chwilach.
- Jesteś pewny?
- Niczego nie byłem bardziej pewny. Zamieszkamy we trójkę i stworzymy
szczęśliwą, kochającą się rodzinę.- pocałował mnie w czoło.
***
I znowu szczęśliwie. Bardzo dziękuję za wszystkie wyświetlenia, komentarze.
Dzięki temu mam chęć do pisania oraz motywację.
Jeszcze jedno CZYTASZ- KOMENTUJESZ.
Gorąco pozdrawiam :*
Mmm.Jak słodko.=) Szkoda tylko ,że została wyrzucona z pracy.=(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny//Wiktoria <3
Bardzo fajny rozdział.!!! Czekam na następny.!!!
OdpowiedzUsuńpozdro
Jak ją mogli zwolnić? Zupełnie tego nie rozumiem, ale z drugiej strony teraz będzie mieszkać z Mario.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Czekam na kolejny ;P :*
OdpowiedzUsuń