.

.

poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 30

~Trzy miesiące później~


Właśnie siedzę z półroczną już Vicktorią na kolanach w oczekiwaniu na mecz z FC Schalke. Był to pierwszy mecz który mała mogła obejrzeć osobiście. Widać, że bardzo ją to cieszyło, bo kiedy widziała tatusia na boisku aż skakała z radości, nie wspomnę już o gaworzeniu i ślinieniu się.  Po dość długim treningu wreszcie zaczął się mecz. Cały czas obserwowałam jak zaczarowana to co się działo, Vicktoria również poszła w moje ślady. Dwudziesta minuta i Borussia obejmuje prowadzenie, a strzelcem gola był Reus. Stadion oszalał, lecz po kilku minutach entuzjazm opadł, bo drużyna z Zagłębia Ruhry wyrównała wynik, a na dodatek w czterdziestej drugiej minucie dobili na 2:1. Nasi Borussen opuszczali stadion w nietęgim humorze.  Oczywiście po przerwie znowu zawitali na boisku, bardziej pewni siebie i zadowoleni. No i udało im się. W 66 minucie wynik wyrównał Lewy, a w 72 gola strzelił Mario. Zadowolony posłał buziaka w naszą stronę. Vicktoria omal nie oszalała. Tak szczęśliwej nigdy jej nie widziałam. Lecz po dziesięciu minutach stało się to czego każdy chciałby uniknąć. Mario został sfaulowany. Na jego nieszczęście dosyć mocno, bo z tego co widziałam stracił przytomność. Przestraszyłam się. Nie wiedziałam co mam zrobić, na dodatek mała widząc to wszystko zaczęła głośno płakać. Wszyscy patrzeli się na mnie jak na idiotkę, która nie potrafi poradzić sobie z dzieckiem.
- Co ja mam zrobić?- szepnęłam do Agaty, która siedziała tuż obok mnie.
- Mała po prostu jest w szoku. Najlepiej wyjdź z nią ze stadionu. Uspokoi się i najwyżej wrócicie.
Tak też zrobiłam. Wyszłam ze stadionu, lecz w oddali zobaczyłam karetkę i kilku sanitariuszy którzy na noszach  wsadzają do niej mojego ukochanego, który jak mniemam nadal był nieprzytomny. W tym momencie nic mnie nie interesowało. Szybko włożyłam małą do fotelika i czym prędzej udałam się za karetką. 
Jak oparzona wpadłam do szpitala. Szybko podbiegłam do pierwszej lepszej salowej i zapytałam się o mojego ukochanego. 
- Skąd mogę mieć pewność, że pani jest jego dziewczyną?
- Proszę mi uwierzyć, nie okłamałabym pani.
- Przepraszam, ale niestety nie mam żadnego dowodu.
Już chciałam zrezygnować, ale właśnie przypomniałam sobie, że przy sobie mam paszport małej. Szybko go wyjęłam i pokazałam pielęgniarce, która uważnie go obejrzała.
- Taki dowód wystarczy? 
- Tak, tak oczywiście.- uśmiechnęła się.- Pan Gotze leży w sali 106. 
- Dziękuję bardzo za informację, do widzenia. 
Po tej całej szopce pobiegłam do sali którą wskazała mi pielęgniarka. Chciałam wejść do sali, ale ochrona mi na to nie pozwoliła. I znowu problemy. Lecz zauważyłam jak lekarz podchodzi do mnie i nakazuje mi wejść do sali. Przestraszona weszłam do środka. Na szczęście Mario już się wybudził i uśmiechał się. Szczęśliwa podbiegłam do niego i go przytuliłam. 
- Kochanie jak się czujesz?- zapytałam.
- Bardzo dobrze. A jak tak mała księżniczka?
- Właśnie zasnęła.- wskazałam na fotelik który położyłam na ziemi.- a tak właściwie co Ci jest?
- Zwykłe skręcenie kostki.
- A to omdlenie to skąd?
- Po prostu nagły ból, na który wiesz, że nie jestem odporny.-zaśmiał się.
- Tobie jak zwykle humor dopisuje, a ja się na prawdę martwiłam.
- Niepotrzebnie. W sumie chciałbym Ci coś powiedzieć.- zaczął niepewnie.
- Co takiego?
Nie otrzymałam odpowiedzi. Mario wstał z łóżka, ruchem ręki próbowałam go powstrzymać, ale mi się nie udało. Sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyjął coś. Po czym uklęknął przede mną. 
- Wiem, że między nami różnie bywało. Były wzloty i upadki, ale za każdym razem udawało nam się wyjść z tego cało. Bardzo Cię kocham i chciałbym spędzić z Tobą resztę mojego jakże skomplikowanego życia. Chciałbym abyśmy stworzyli rodzinę już na zawsze. Bardzo przepraszam, że w takich okolicznościach, ale czy wyjdziesz za mnie?

Z wrażenia zaniemówiłam i jednocześnie się popłakałam, nei byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa wiec tylko go przytuliłam i cichutko szepnęłam.
- Oczywiście, że tak. 
- Kocham Cię.- powiedział i włożył mi na palec przepiękny pierścionek.


***

Mam nadzieje, że się wam spodoba. Bardzo przepraszam, że tak późno, ale mam małe problemy. Jeśli już czytacie to skomentujcie. Chciałabym zobaczyć ile osób w ogóle czyta te moje wypociny.

Pozdrawiam :*

5 komentarzy:

  1. bardzo fajny, liczę że jeszcze trochę im w życiu pomieszasz ;3 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że namieszam, ale wszystko w swoim czasie :)

      Usuń
  2. ale fajnieeee hłe hłe, chcem następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział :* Tak się cieszę że Mario się nic nie stało poważnego i że się oświadczył <3 kocham tego bloga :)

    W wolnej chwili zapraszam do mnie :)

    http://mariostorybvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział.Mario w końcu się oświadczył!!!!!

    OdpowiedzUsuń